Spotkanie on-line 29 marca 2021
https://www.facebook.com/events/762747031334229
https://www.facebook.com/events/762747031334229
„Stabilne życie Roberta K”. to powieść kryminalna, która mnie rozczarowała. Gdy zacząłem ją czytać miałem nadzieję, że za chwilę się rozwinie, wciągnie i w końcu wypuści mnie ze swych kryminalnych objęć, ogłuszonego od nadmiaru wrażeń. Niestety, nim na dobre się rozkręciła już nastąpił koniec. Do tego jeszcze koniec tak niedopracowany i kiepsko wykonany, że miałem wrażenie jakby pisarz Andrzej Gerłowski doszedł do wniosku, że już mu się nie chce pisać, machnął ręką na niedorobiony tekst a potem zaniósł go do wydawnictwa i powiedział – róbcie co chcecie, bo ja już mam dość tego pisania. A oni w Krajowej Agenci…
Bicie kobiet na manifestacjach, zamykanie protestujących w kotłach, szarpanie, wyprowadzanie siłą ludzi w kajdankach, wywożenie ich do odległych komisariatów... To nie wspomnienia ze stanu wojennego, to obrazki ilustrujące stan umysłu niektórych funkcjonariuszy policji. Przede wszystkim tych na górze, dowódców i komendantów, którzy robią wszystko by przysłużyć się władzy, w nadziei na awans i umocnienie swojej dowódczej pozycji. Także tych niżej, którzy bez szemrania wykonują polecenia przełożonych, bo boja się, że w razie odmowy zostaną zdjęci ze stanowisk, przeniesieni do Środy Wielkopolskiej, albo wyrzuceni ze służby, a przecież rodzina, dom, kredyty... Na samym dole łańcucha służbowego wykonawcy, ci z tarczami…
Odebrali kobietom prawo do decydowania o sobie. Oddali 15 milionów szczepionek, bo nie są w stanie poradzić sobie z własnym programem szczepień. Rujnują gospodarkę, zabijając polskie firmy, niszcząc przedsiębiorców, zamykając biznesy i nie dając nic w zamian. Wszystko czego się dotkną zamienia się w...katastrofę. Dlatego próbują się ratować podsycając podziały, wyprowadzając ludzi na ulicę, by na nich zrzucić odpowiedzialność za swoje niepowodzenia. Życie i zdrowie Polaków nie ma dla nich żadnego znaczenia. Jedyne co dla nich jest ważne to utrzymanie władzy za wszelką cenę, bo wiedzą, że póki będą rządzić pozostaną bezkarni. Gotowi są więc do największych poświęceń w…
Według niepotwierdzonych jeszcze badań, ale przeprowadzonych przez amerykańskich uczonych, więc tym samym wysoce wiarygodnych, przyjęcie szczepionki może uruchamiać w mózgu pacjenta natychmiastową produkcję endorfin, czyli hormonu szczęścia. To niestety zła wiadomość dla tych wszystkich, którzy od lat żyją z niedoborem tego hormonu. Niedostatek endorfin w organizmie sprawia bowiem, że człowiek jest nieszczęśliwy, ma niską samoocenę a za swoje niepowodzenia obarcza innych. Przyjecie szczepionki może więc sprawić, że głęboko nieszczęśliwi i podejrzliwi konserwatyści staną się w jednej chwili szczęśliwymi i empatycznymi lewakami. To również zła wiadomość dla prawej strony sceny politycznej w naszym kraju, ponieważ wkrótce może się okazać,…
„Przyjechał do Warszawy wieczorem. Podróż miał ciężką. Dzień był gorący, ludzie tłoczyli się niemiłosiernie. Wysiadłszy na dworcu Głównym wypił w kiosku dwa kufle chłodnego piwa.”[1] – trzecie było raczej niewskazane, ale dwa już mówiły sporo o człowieku. Jedno wypija się by ugasić pragnienie, drugie by poczuć się trochę lepiej. Ten milicjant od dwóch piw, to porucznik Engel, bohater dość ciekawej i wyróżniającej się na tle innych ,opowieści z serii "Ewa wzywa 07" „Wyspy czterech łotrów" Andrzeja Szczypiorskiego. Autor „Mszy za miasto Arras” tworzy lekką i nieco niesamowitą opowieść, która spełnia wszystkie wymagania narzucone przez sponsora serii, czyli komendę główną…
Rok 1967. Podczas jednej z narad Komendy Głównej powstaje pomysł "ocieplenia wizerunku MO" poprzez przybliżenie trudnej pracy milicjantów społeczeństwu. Zadanie to otrzymują pułkownik Zbigniew Gabiński, dyrektor Oddziału Kontroli, Badań i Analiz KG MO i ppłk Władysław Krupka, który w KG MO kierował specjalną komórką, której zadaniem było tworzenie, jakbyśmy to dziś nazwali, odpowiedniego PR milicji, poprzez kontakty z filmowcami, literatami i dziennikarzami. Obaj pułkownicy stanęli na wysokości zadania i w krótkim czasie opracowali plan stworzenia serii mikropowieści, które swoim charakterem miały przypominać przedwojenne kryminalne zeszyty "10 groszowe". Wymyślono więc niebieskie zeszyty. Nazwa serii „Ewa wzywa 07” nie miała nic…
Kapitan Żbik to człowiek czynu, osoba, która zawsze wie, jak postąpić, którą każdą najbardziej skomplikowaną sprawę potrafi rozłożyć na czynniki pierwsze i później z tych drobnych elementów przypominających puzzle ułożyć właściwy obraz. Opiekuje się nim sędziwy pułkownik Czeladka, który nadzoruje wszystkie śledztwa, a w pracy pomagają mu piękne milicjantki Ola, Marzena i Iwona. Jego pomocnikiem jest też młodszy i sprawiający wrażenie pojętnego ucznia porucznik Michał. Ten zgrany i fachowy zespół jest w stanie rozwiązać każdą sprawę. Ale co ważne potrafi nie tylko z zapałem ścigać przestępców, ale także Żbik i jego ludzie wiedzą, jak rozmawiać z młodzieżą. I…
"Piszę do ciebie powoli, bo wiem że ty też czytasz powoli" – pisał milicjant do milicjanta. Ten i wiele innych dowcipów o funkcjonariuszach MO opowiadano sobie w czasach PRL-u. Milicja nigdy nie miała dobrego odbioru w społeczeństwie. Kojarzyła się źle, bo wielu jej funkcjonariuszy nie należało do orłów intelektu. Ci inteligentni wiedzieli że trzeba coś z tym zrobić. Należało ocieplić wizerunek milicjanta. Tylko jak to zrobić skutecznie? „1967 r. generał Tadeusz Pietrzak, komendant Milicji Obywatelskiej, stwierdził, że trzeba poprawić wizerunek milicji w oczach młodego pokolenia. Posługując się przystępną formą pokazać jak trudna i niebezpieczna jest taka robota. Na Bazarze Różyckiego pokazały się wtedy…
Jednym z pierwszych „odwilżowych” kryminałów była powieść z 1956 roku, zatytułowana ,,Królewna" Andrzeja Piwowarczyka (1919-1994). Powieść zanim ukazała się drukiem była nadawana w odcinkach przez Polskie Radio. Dzięki takiemu sposobowi przekazu od razu zdobyła dużą popularność wśród słuchaczy, ale jej papierowa wersja nie zdołała powtórzyć sukcesu Tyrmanda. W tej powieści główną postacią, rozwiązującą skomplikowaną zagadkę kryminalną jest oficer milicji. Barbara Marcinowska w swoim artykule Książka-ulicznica, czyli początki powieści kryminalnej w Polsce określa go mianem ,,ludowego Sherlocka Holmesa”[1] – Bohater tej powieści, kapitan milicji, nosi dość dziwne nazwisko jak na polskie warunki. Nazywa się Gleb i raczej sugeruje to…