Opowiastki Kieszonkowego Satrapy – Mane, Tekel, Fares
Kot zamruczał i Kieszonkowy Satrapa otworzył oczy. Spojrzał na ścianę, na którą zawsze spoglądał, bo lubił dla uspokojenia, po sennych koszmarach wrócić do znanej sobie rzeczywistości, której brudna, stara ściana z zaciekami była solidną podporą. Dziś też, jak zawsze były tam na miejscu liszaje i ślady grzyba, może nieco bardziej rozrośnięte niż jeszcze kilka miesięcy temu, ale było też coś jeszcze. Pojawił się jakiś dziwny napis. Mane, Tekel, Fares - ktoś napisał koślawymi literami. Jak to ktoś napisał? U mnie nad łóżkiem ktoś napisał? To te paskudna feministki, przyszły, napisały i sprofanowały święte miejsce. A gdzie służby, które mnie…