Milicjant jest zawsze potrzebny

Mają w sobie coś takiego te kryminały, że chce się po nie sięgać, mimo że zanim zacznie się czytanie, człowiek już wie, że nie będzie tu ani skomplikowanej intrygi ani akcji zapierającej dech w piersiach, a jedyne na co można liczyć, to powolne, ślimaczące się śledztwo, które w końcu musi doprowadzić do rozwikłania zagadki kryminalnej Z powieścią "Gdzie będę tak potrzebny" Juliusza S. Znamierowskiego  było dokładnie tak jak myślałem, choć wcale nie uważam się za człowieka posiadającego dar przewidywania przyszłości. To raczej kwestia pewnego doświadczenia i wiedzy na temat kryminałów z tamtych czasów, które ze względów ideologicznych, nie miały epatować brawurowym…

0 Komentarzy

Pierwszy poznański kryminał

Z tą powieścią mam kłopot, bo gdy wpadła mi w ręce i zorientowałem się że akcja rozgrywa się w Poznaniu, byłem bardzo podekscytowany.  Jednak po jej przeczytaniu pojawił się u mnie pewien niedosyt. Zabrakło mi w niej tego co bardzo cenię w powieściach kryminalnych czyli „genius loci”. Duch miejsca, poznański Merkury zatrzepotał tylko skrzydłami u swych boskich stóp i odfrunął niemal natychmiast, pozostawiając czytelnika samemu sobie z kryminalną akcją,  która już tak bystra i szybka jak posłaniec olimpijski niestety nie była. No ale zacznijmy od początku, czyli odrobiny historii. „Wenus z brązu” to pierwszy poznański kryminał. Jak dotąd nie…

2 komentarze

Farciarz Jubi na tropie

  W zasadzie powinien to być kryminał milicyjny. Napisany pod koniec lat siedemdziesiątych (książka wyszła w 1980 roku) opowiada przecież o naszej PRL-owskiej rzeczywistości, więc powinien mówić o milicjantach i ich doskonałych metodach śledczych, zawsze prowadzących do pochwycenia przestępcy i przykładnego ukarania osobnika zdemoralizowanego, który nie chce wraz ze zdrową tkanką narodu budować świetlanej przyszłości, w której chłopi, robotnicy i inteligenci pracujący będą żyli w kraju mlekiem i miodem płynącym. Ale coś w tej fabule powieści kryminalnej poszło nie tak, jak by chcieli przedstawiciele wydziału propagandy Komendy Głównej Milicji Obywatelskiej. Jerzy Michał Czarnecki krakowski pisarz, poeta i krytyk literacki,…

0 Komentarzy

Poradnik dla złodziei aut

Gra bez ryzyka Jan Andrzej Kaczmarczyk   W Warszawie w ciągu jednej nocy ktoś kradnie kilkanaście prawie nowych fiatów 125p. Milicjanci dochodzą do wniosku, że mają do czynienia ze świetnie zorganizowaną grupą przestępcza. Dlatego w Komendzie Głównej MO powołana zostaje grup śledcza do rozwiązania zagadki. „Pułkownik Sekulski długo zastanawiał się komu powierzyć prowadzenie dochodzenia. Bral pod uwagę dwie kandydatury. Pierwszy to Kapitan Rudzki. Problem tkwił w tym, iż podstawą sukcesów Rudzkiego była rzadko spotykana dokładność i systematyczność. Prowadziło to do znacznego wydłużania się czasu śledztw i dochodzeń. (…) Drugim kandydatem był kapitan Górski. Miał ogromna intuicję, dzięki niej w sposób…

0 Komentarzy

Ostatnia powieść milicyjna?

  Trzej młodzi ludzie wyjeżdżają na Mazury. Pewnego dnia postanawiają wypłynąć łódką na jezioro. Pogoda się zmienia, idzie burza a poczciwa Omega nie jest przystosowana do pływania w takich warunkach. Trzeba uciekać jak najszybciej. Ale nie można przecież przepłynąć obojętnie, gdy obok podobna łódź się przewraca i cztery osoby wpadają do wody. Trzeba ich ratować. W dramatycznych okolicznościach udaje się wyłowić trzech chłopaków i dziewczynę. Wszystko kończy się pomyślnie, a następnego dnia obie grupy umawiają się na wspólne picie wódki, które kończy rzyganiem, leżeniem pod stołem, awanturą, zerwaniem, nowym związkiem, a w końcu mordobiciem. Dramat na wodzie i dramat…

0 Komentarzy

Nie wychodź na pokład…

Nie wychodź na pokład o zmroku – Czesław Czerniawski. KAW Szczecin 1988. Kapitan Doliński z Komendy Miejskiej MO w Szczecinie najlepiej czuje się za własnym biurkiem. Ale niestety musi zza biurka wyjść i popłynąć w rejs dalekomorski statkiem handlowym aż do Afryki. Wszystko przez syna marynarza, który miał wypadek i leży w afrykańskim szpitalu. Więc tata musi płynąć, żeby go odebrać z tego szpitala. I co ma biedny Doliński zrobić? Zabiera więc swoje ulubione kryminały Simenona i wsiada na statek. W raz z nim jeszcze kilkoro pasażerów: pan Gamratek idiota z Radomia, młode małżeństwo składające się ze Stanisława safanduły…

0 Komentarzy

Koneser

  – Nie wie pani czego szef chce ode mnie? – zwrócił się major Adam Reszko do sekretarki swego przełożonego pułkownika Michalaka, – Nie mam pojęcia –odpowiedziała. – Wrócił do siebie kilka minut temu i kazał mi natychmiast wzywać pana majora. Wygląda na bardzo zdenerwowanego. – Trudno – uśmiechnął się Reszko. – Zresztą i tak zaraz się dowiem o co chodzi. Pułkownik miał powody do zdenerwowania, bo miejscowości Lipno zginął funkcjonariusz. Zabili go najprawdopodobniej ludzie, którzy okradli i podpalili miejscową cerkiew. Major na polecenie pułkownika rozpoczyna śledztwo. Jedzie do Lipna, zaraz po nim przyjeżdża do Lipna pułkownik. – Każdego…

0 Komentarzy

Stabilne życie Hien

„Stabilne życie Roberta K”. to powieść kryminalna, która mnie rozczarowała. Gdy zacząłem ją czytać miałem nadzieję, że za chwilę się rozwinie, wciągnie i w końcu wypuści mnie ze swych kryminalnych objęć, ogłuszonego od nadmiaru wrażeń. Niestety, nim na dobre się rozkręciła już nastąpił koniec. Do tego jeszcze koniec tak niedopracowany i kiepsko wykonany, że miałem wrażenie jakby pisarz Andrzej Gerłowski doszedł do wniosku, że już mu się nie chce pisać, machnął ręką na niedorobiony tekst a potem zaniósł go do wydawnictwa i powiedział – róbcie co chcecie, bo ja już mam dość tego pisania. A oni w Krajowej Agenci…

1 Komentarz

Wyspa czterech łotrów i jej Anioł Stróż

„Przyjechał do Warszawy wieczorem. Podróż miał ciężką. Dzień był gorący, ludzie tłoczyli się niemiłosiernie. Wysiadłszy na dworcu Głównym wypił w kiosku dwa kufle chłodnego piwa.”[1] – trzecie było raczej niewskazane, ale dwa już mówiły sporo o człowieku. Jedno wypija się by ugasić pragnienie, drugie by poczuć się trochę lepiej.   Ten milicjant od dwóch piw, to porucznik Engel, bohater dość ciekawej i wyróżniającej się na tle innych ,opowieści z serii "Ewa wzywa 07" „Wyspy czterech łotrów" Andrzeja Szczypiorskiego. Autor „Mszy za miasto Arras” tworzy lekką i nieco niesamowitą opowieść, która spełnia wszystkie wymagania narzucone przez sponsora serii, czyli komendę główną…

0 Komentarzy

Dlaczego Ewa wzywała 07?

  Rok 1967. Podczas jednej z narad Komendy Głównej powstaje pomysł "ocieplenia wizerunku MO" poprzez przybliżenie trudnej pracy milicjantów społeczeństwu. Zadanie to otrzymują  pułkownik Zbigniew Gabiński, dyrektor Oddziału Kontroli, Badań i Analiz KG MO i ppłk Władysław Krupka, który w KG MO kierował specjalną komórką, której zadaniem było tworzenie, jakbyśmy to dziś nazwali, odpowiedniego PR milicji, poprzez kontakty z filmowcami, literatami i dziennikarzami. Obaj pułkownicy stanęli na wysokości zadania i w krótkim czasie opracowali plan stworzenia serii mikropowieści, które swoim charakterem miały przypominać przedwojenne kryminalne zeszyty "10 groszowe". Wymyślono więc niebieskie zeszyty. Nazwa serii „Ewa wzywa 07” nie miała nic…

2 komentarze