Święto naszej demokracji

       Dziś święto konstytucji, święto polskiej demokracji i tradycji myśli reformatorskiej, która może nie uratowała Rzeczypospolitej, ale dała późniejszym pokoleniom reformatorów i demokratów mit założycielski, bardzo ważne przesłanie, które mówi, że o Polską demokrację i rządy prawa trzeba walczyć. To przesłanie jest nadal aktualne szczególnie dziś, kiedy z każdym dniem obserwujemy umacnianie się dyktatury. Od pięciu lat wolność jest nam zabierana po kawałku. Kieszonkowy Satrapa, odcina ją codziennie, plasterek po plasterku, raz brutalnie a niekiedy tak delikatnie, że nawet tego nie zauważamy. Zawładnął i zniszczył publiczne media, przekształcając je w paskudną piwowską szczekaczkę służącą do walki z opozycją. Zniszczył Trybunał Konstytucyjny, prokuraturę, niszczy wolne sądy, za chwilę będzie miał w swoim ręku Sąd Najwyższy. To jest właśnie realny wymiar odbierania nam wolności. Instytucje, które miały stać na straży wolności i demokracji już nie istnieją.

Najważniejsze święto demokracji jakim są wolne wybory, zostało kompletnie splugawione. Wybory organizowane przez pocztę i karty wyborcze drukowane przez służby specjalne (też całkowicie wierne reżimowi), spłaszczanie liczby zachorować na coronawirusa poprzez nierobienie testów, by móc ogłosić, że jest bezpiecznie i zmusić ludzi do głosowania. I do tego jeszcze jedyny kandydat, który ze wsparciem wiernych mediów prowadzi przez cały czas kampanię wyborczą. To już nie jest demokratyczne państwo prawa, ale wschodnia satrapia, dla której jedynym celem jest utrzymanie władzy za wszelką cenę. Za cenę narażania życia własnych obywateli!

W dniu święta konstytucji 3 maja chciałbym być dumny ze swojego kraju. Chciałbym, ale nie mogę. Wstyd mi, że sami wybraliśmy sobie władzę, która gardzi ludźmi. Wstyd mi, kiedy moim znajomym na Zachodzie muszę tłumaczyć, że nie wszyscy w Polsce jesteśmy troglodytami. Wstyd mi, że daliśmy sobie odebrać demokrację. A panu, panie Kaczyński nie jest wstyd? Czy pan naprawdę nie widzi zła, które wyrządza własnej Ojczyźnie, dzieląc Polaków na lepszy i gorszy sort, na elementy animalne, które stoją tam, gdzie kiedyś stało ZOMO. Chciał pan zostać emerytowanym zbawcą narodu, a stał się groteskowym, oszalałym z bólu i zaślepionym nienawiścią kieszonkowym satrapą. I tak właśnie zapamięta pana historia, ta sama której pierwsze fale wkrótce rozleją się po kraju w buncie wobec dyktatury. Polscy demokraci mają swoją cierpliwość, a ta już się właśnie kończy.

 

Dodaj komentarz