Opowiastki Kieszonkowego Satrapy 7

Kieszonkowy satrapa podrapał się po głowie. Zawsze tak robił, gdy o czymś myślał bardzo intensywnie. Bo gdy mniej intensywnie, co mu się dość rzadko zdarzało, to się nie drapał. Za to, gdy się cieszył zacierał ręce zadowolony, więc wszyscy wtedy widzieli, że on się cieszy i dlatego też się cieszyli. Teraz chciałby się cieszyć, ale nie miał czym. Wszystko przez te, no jak im tam…wirusy co są tak małe, że ich wcale nie widać, i tak naprawdę to ich pewnie nie ma, bo jak być może coś czego nie widać? No więc tych wirusów nie ma a ludzie chorują i to tak chorują, że ten z Krzywą Gębą mu powiedział, że niedługo zabraknie miejsc w szpitalach i zabraknie dla niech respiratorów. Nie wiadomo o co chodzi z tymi respiratorami, bo przecież ten z Zmęczony kupił ich tyle, że miało wystarczyć dla wszystkich. A teraz mówią, że nie wystarczy. Znaczy, że ktoś ukradł. A jak ukradł to trzeba by znaleźć tego złodzieja i osądzić. Tylko kto ma go złapać, jak Twardy się zbiesił i nie chce już prowadzić żadnych śledztw w sprawie kradzieży, tylko chce je prowadzić przeciwko temu z Krzywą Gębą, za to że ten chce go z rządu wyrzucić, choć jeszcze rządu nie ma.

Dobrze, że chociaż ten Miękki jeszcze bardziej się miękki zrobił i zadowolił się nawet jakimś ministerstwem od niczego, byleby tylko z rządu usunąć tę Szczerbatą, co to go zdradziła i zastąpiła. Myślała, że na zawsze zastąpiła, ale Miękki się zawziął i trzeba ją było wyrzucić. Nikt nie lubi zdrajców.

No i jak się już z trudem to wszystko poukładało to znowu okazało się, że ten wirus co jego nie ma się pokazał i rzucił się na tego Chamskiego, co ma zrobić porządek w szkołach po tym Frankensztajnie co robił porządek po tej Zębatej. Ten z Krzywą Gębą się przestraszył i odwołał zaprzysiężenie. A on, Kieszonkowy Satrapa tak się cieszył na to, że znów zostanie premierem. Nie mógł się już doczekać i się nie doczekał.

Spojrzał na biurko, na którym leżał kot. Odsunął go na bok, bo położył się na okładce gazety, na której dali zdjęcie Kieszonkowego Satrapy z Marszałkiem w tle. Piękne zdjęcie. On i Naczelnik połączeni w jedno. Jedna myśl wodzowska spajająca Ojczyznę kochaną. Ładnie to w tej gazecie wymyślili. Trzeba będzie im dać jakieś dotacje albo zamówić trochę rządowych ogłoszeń w nagrodę. Zresztą teraz jak on Wódz, Naczelnik i Satrapa w jednym wejdzie do rządu to będzie mógł rozdawać co tylko mu się spodoba każdemu kto mu się spodoba.

A może zamiast robić te rekonstrukcje trzeba było zająć się zwalczaniem tego wirusa? – Kieszonkowy Satrapa podrapał się po głowie. Tylko jak takiego zwalczać jak go nie widać. A jak czego nie widać, to przecież tego nie ma. No bo niby jak może być?

Dodaj komentarz