Nie wychodź na pokład o zmroku – Czesław Czerniawski. KAW Szczecin 1988. Kapitan Doliński z Komendy Miejskiej MO w Szczecinie najlepiej czuje się za własnym biurkiem. Ale niestety musi zza biurka wyjść i popłynąć w rejs dalekomorski statkiem handlowym aż do Afryki. Wszystko przez syna marynarza, który miał wypadek i leży w afrykańskim szpitalu. Więc tata musi płynąć, żeby go odebrać z tego szpitala. I co ma biedny Doliński zrobić? Zabiera więc swoje ulubione kryminały Simenona i wsiada na statek. W raz z nim jeszcze kilkoro pasażerów: pan Gamratek idiota z Radomia, młode małżeństwo składające się ze Stanisława safanduły i Izy oddającej się niemal na jego oczach radiooperatorowi, osiemdziesięcioletnia babcia pijaczka wypijająca wszystko co jej wpadnie w ręce i jej młodsza współlokatorka Basia, puszczająca się ze wszystkimi marynarzami z tergo statku oraz pan Adam handlarz i kombinator, któremu wycieczka musi się zwrócić. W sumie świetna ekipa, co może urozmaicić każdy długi rejs a do tego wszystkiego jeszcze dochodzi zadźgany nożem marynarz. I co ma zrobić dzielny kapitan Doliński, który sprawia wrażenie pierdoły zaczytującej się w kryminałach zapijającej je piwem żywiec i wódką czystą. Nie znamy jego imienia, ale założę się, że autor nadał mu imię Piotr, lecz cenzura nie przepuściła, bo by sobie jeszcze ktoś przetłumaczył je na francuski i byłby kłopot, gdyby się Pierre połączył z nazwiskiem Doliński. Kapitan musi zacząć prywatne śledztwo i zaczyna, a wszyscy są tu podejrzani, jak to na statku.
Powieść napisana sprawnie, trochę w stylu przygodowo sensacyjnym, do tego statek wraz z całą morską terminologią odtworzony fachowo, co znaczy, że autor o statkach trochę musiał wiedzieć i potrafił tę wiedzę podać w przystępny sposób. Intryga kryminalna może niezbyt skomplikowana, ale opowieść napisana bardzo sprawnie, postaci odmalowane z polotem i do tego wszystkiego dobrze napisane dialogi.
Jedynym minusem, przynajmniej dla mnie jest to, że za szybko zorientowałem się kto jest mordercą uprzedzając kapitana Dolińskiego. No ale w końcu ten Doliński to taka milicyjna pierdoła.