
Franek Kociuba to zdolny funkcjonariusz. Tak przynajmniej sadzi major Downar, który poznał go jakiś czas temu w jego rodzinnej wsi ( powieść „Czerwona nitka”). Wtedy młody Kociuba jeszcze w stopniu sierżanta, dzięki bystrości swojego milicyjnego umysłu, pomógł w rozwiązaniu zagadki morderstwa pewnej młodej kobiety, która przyjechała do miejscowej stadniny koni i niestety już nie wyjechała, bo dała się zabić. Złożoną zagadkę oczywiście rozwiązał Downar, ale Kociuba okazał się świetnym współpracownikiem. Więc taki nieoszlifowany diament wymagał mistrzowskiej obróbki. A specjalistami od takiej byli niewątpliwie wykładowcy w milicyjnej szkole oficerskiej do której Kociubę wysłał Downar. A gdy młody brylant w stopniu podporucznika opuścił mury milicyjnej alma mater trafił do komendy w Warszawie.
Mimo niewątpliwych kwalifikacji zawodowych jakie uzyskał na uczelni, młody podporucznik czuje się w stolicy niezbyt pewnie. Trudno mu jest przystosować się do życia w wielkim mieście, doskwiera brak bliskich i przede wszystkim narzeczonej Hanki, która została na wsi i oczywiście tęskni za ukochanym. Chce jak najszybciej połączyć się świętym węzłem cywilnego ślubu, bo przecież nie kościelnym skoro Franek jako świadomy milicjant jest wyznawcą światopoglądu materialistycznego więc postępowego. No ale z tym trzeba poczekać, bo na razie chłopak nie ma jeszcze służbowego mieszkania. Wynajmuje pokój u pewnej miłej pani, która ma córkę Justynę. Ta któregoś dnia wyciąga Franka na imprezę. Chłopak poznaje takim pewną niezwykle interesującą Klaudię. Dziewczyna żali się Frankowi że musi mieszkać pod jednym dachem z macochą i jej nowym mężem, bo jej zmarły ojciec nakazał wdowie opiekę nad córką do czasu ukończenia przez nią studiów. Inaczej nie odziedziczy niezwykle atrakcyjnego domu w Podkowie Leśnej. Klaudia się boi że jej opiekunowie mogą chcieć jej śmierci, a Kociuba podejrzewa że dziewczyna ma jakąś obsesję i chyba ma nierówno pod sufitem. No, w ogóle jest przekonany że tak cała bananowa młodzież to towarzystwo nie dla niego. I pewnie zapomniałby o imprezie i imprezowiczach, bo praca milicyjna go wciąga coraz mocniej…
W ciemnozielonym, porzucony w lesie mercedesie ktoś znajduje zwłoki kobiety. Szybko udaje się ustalić jej dane. To Teresa, macocha tej Klaudii, która opowiadała Frankowi że boi się o swoje życie. A tymczasem ktoś morduje niedoszłą morderczynię. Kociuba rozpoczyna śledztwo, w które wkrótce musi włączyć się niezawodny major Downar.

Książka świetnie napisana a intryga kryminalna jest wiarygodna i logiczna. Warta jest więc tego by poświecić jej trochę czytelniczego czasu. Na naszych oczach Franek Kociuba się rozwija i z milicyjnego pisklaka staje się młodym orzełkiem, choć jeszcze daleko mu do orła Downara. Może rozwija się aż za bardzo bo mam wrażenie że dość szybko z chłopskiego filozofa stał się może jeszcze nie intelektualistą, ale na pewno myślicielem. No ale w końcu co się dziwić, skończył milicyjne studia no i tam zapoznał się z najważniejszymi dziełami marksizmu i leninizmu. Kociuba pokazuje więc na własnym przykładzie że awans społeczny w Polsce Ludowej to nie tylko partyjny slogan, ale najprawdziwsza prawda a Milicja Obywatelska to organizacja, która potrafi dostrzec w swoich szeregach perły intelektu. No może nie cała milicja, ale major Downar na pewno.
Książka przesłuchana z wielką przyjemnością dzięki świetnej, jak zwykle, interpretacji Leszka Filipowicza