Upiory wypoczywają na Strandvägen

„Pensjonat na Strandvägen” Jerzego Edigeya

Jest połowa lat sześćdziesiątych XX wieku. W nadmorskiej miejscowości Lomma znajduje się ekskluzywny pensjonat dla ludzi zamożnych. Przebywa w nim kilkanaście osób, bo to początek czerwca, więc jeszcze nie nadszedł sezon wakacyjny. I właśnie w tym miejscu, wydawać by się mogło, że niezwykle bezpiecznym, bo byle kto do pensjonatu nie wejdzie ginie jedna z pensjonariuszek pani Maria Jansson. Zostaje zabita uderzeniem w głowę tępym narzędziem, najprawdopodobniej młotkiem. W pensjonacie odpoczywa również lekarz policyjny Björn Nilerud, który stwierdza, że jest to niewątpliwie morderstwo, określa też precyzyjnie godzinę zgony. Niestety policji nie można wezwać, bo właśnie rozszalała się burza, a do tego jeszcze nie działają telefony. Lekarz każe więc zamknąć pokój i go opieczętować, by nikt nie mógł tam wejść do czasu przyjechania na miejsce policjantów.  Ci pojawiają się następnego dnia. Śledztwo prowadzi młody oficer Magnus Torg. Pomaga mu w tym policyjny lekarz, ten sam który pierwszy badał zwłoki. Swoje obserwacje i ustalenia przenosi na papier i w ten sposób powstają codzienne raporty ze śledztwa które doktor przekazuje policjantowi. Dzięki temu możemy śledzić rozwijającą się akcje z dwóch perspektyw pierwsza i główna to perspektywa narratora, druga, znacznie uzupełniająca obraz całości to zapiski lekarza.

Szybko okazuje się, że zamordowana kobieta Maria Jansson to jedna z najbogatszych osób w Szwecji. Wraz ze zmarłym mężem prowadziła firmę handlową, która zajmuje się handlem międzynarodowym. Policjant odkrywa, że pani Jansson pochodzi z Polski. Była więźniarką obozu koncentracyjnego. Pod koniec wojny, dzięki akcji szwedzkiego arystokraty Folke Bernadotte’a, któremu udaje się wynegocjować z Himmlerem wypuszczenie kilku tysięcy więźniów i przewiezienie ich do Szwecji trafia do tego kraju. 

Tymczasem w Lommie dochodzi do kolejnego morderstwa. Ginie stary, samotny i podobno zdziwaczały rybak.   Ciało mężczyzny zostaje znalezione w jego domu. Rybak został zastrzelony. Na jego przedramieniu widać wytatuowany ciąg cyfr, co oznacza że był więźniem obozu koncentracyjnego, podobnie jak zabita wcześniej pani Jansson. Dwoje zamordowanych byłych więźniów hitlerowskich obozów koncentracyjnych, to nie może być przypadek. Policjant zastanawia się, czy przypadkiem ich przyczyna nie tkwi gdzieś w taj wojennej przeszłości?

Pensjonat na Strandvägen Jerzego Edigeya, to dobrze skonstruowany i ciekawie napisany kryminał. Autor niewątpliwie musiał w Szwecji przebywać, co w latach 60-tych XX wieku wcale nie bylo takie oczywiste, ponieważ wiarygodnie porusza się po miejscowych zakamarkach oddając koloryt nadmorskiej miejscowości. Wątek polskich rozliczeń z dramatyczną historią hitlerowskiej okupacji, zostaje wprawnie wpleciony w skandynawską rzeczywistość, dzięki czemu kryminał oparty na schemacie zbrodni w zamkniętej przestrzeni nabiera cech powieści mierzącej się z wojennymi demonami, które cały czas mają wpływ na współczesnych i popychają do zbrodni. Bo zdarza się, że tak jak tu w pensjonacie na Strandvägen upiory przeszłości kryją się między pensjonariuszami.

Audiobooka wysłuchałem w świetnej interpretacji Leszka Filipowicza.

Dodaj komentarz