Tych klientów nie obsługujemy.

Raz na wozie, raz pod wozem – mówi stare porzekadło. Takie ludowe mądrości lubią się sprawdzać i to niekiedy w sposób gorzko-ironiczny. Bo siedział sobie taki poseł na wozie, ładny i uśmiechnięty, koniki bacikiem po tyłkach smagał delikatnie, tak żeby nie poniosły czasami i zadowolony z jazdy wykrzykiwał groźnie na tych wszystkich, którzy by go z tego kozła chcieli zdjąć, zagrozić jemu i jego rodzinie całej, która tradycję pielęgnuje,  w związku z tym boi się tych wszystkich, którzy chcą ją zniszczyć swoją podstępną ideologią. Więc poseł gładkolicy na wozie usadowiony, który z wysokości swojego miejsca dokładnie widział to zagrożenie, zdiagnozował je w nieprawdopodobnie przenikliwy sposób. Wyszło mu, że jak tak dalej pójdzie to ta ideologia niszcząca, zniszczy wszystko co zdrowe i narodowe a potem zacznie otwierać specjalne, przeznaczone tylko dla niej, sklepy mięsne takie jak w San Francisco. Bo poseł był w Ameryce i na własne oczy widział tę zgrozę. Jakież to ohydne i perwersyjne w swojej wymowie – geje i lesbijki stojący w kolejce po polską kiełbasę  „tylko dla LGBT” żeby nie powiedzieć po niemiecku… A między nimi on, poseł, który nawołuje – Nie idźcie tą drogą! Nie niszczcie Ojczyzny kochanej, za którą krew przelewali żołnierze wyklęci.

No i co? Nie dość, że nie posłuchali to jeden z nich, lewak przebrzydły, sztachetę w szprychy włożył, wóz przewrócił i poseł walczący z tą przebiegłą i podstępną ideologią znalazł się pod wozem z pękniętymi portkami. I wtedy się okazało, że sam nosi tęczowe gacie, tylko takie niepozorne, cieniutkie stringi, żeby nie było widać, żeby koledzy patriotyczni i narodowi z partii nie widzieli, żeby pan Zbyszek nie zmarszczył brwi, żeby pan Jarek nie pogroził palcem…

E, nic się nie stało. Już jest zawiadomienie do prokuratury. Tego, co to na posła nastawał się wsadzi, a rozdarte na dupie spodnie się zaszyje i nic nie będzie widać.  Tylko co zrobić z tymi sklepami? Zamknąć je czy może lepiej dać napis, że tych klientów LGBT nie obsługujemy. Oczywiście tych… nie naszych.

Grafika Pawła Kryńskiego

 

Dodaj komentarz