Opozycja na miarę naszych możliwości

Opozycja parlamentarna została poproszona do tańca przez PiS i zamiast odmówić, bo tancerz kiepski, spocony, mało apetyczny do tego jeszcze z rozmysłem depczący po nogach, puściła się w tan, wycięła hołubca i padła na parkiet z hukiem i łomotem.  No i teraz, ta niezgrabna tancerka przeciera oczy ze zdumienia i patrzy jak ten jej chwilowy partner chichra się pod nosem i zaciera łapki zadowolony. Znów udało mu się wciągnąć, tę niezbyt rozgarniętą pannę w swój chocholi taniec, a ona zatańczyła tak jak jej zagrał.

I jaki jest efekt tych piruetów? Taki, że nikt nie mówi dziś o pazerności PiS -owskich polityków, ale o głupocie opozycji. Jak bowiem można było zagłosować w czasie najgłębszego od trzydziestu lat kryzysu ekonomicznego za podwyższeniem sobie pensji? Gdyby zagłosowała sama zjednoczona prawica projekt by i tak przeszedł, więc złote jabłko samo by wpadło do fartuszka opozycyjnej panny tancerki. Ale ta idiotka uwiesiła się u szyi tego niezgrabnego tancerza, dała się chwycić pod ramię i poprowadzić do skraju parkietu. Teraz stoi tam sama, opuszczona płacząc i bijąc się w pierś, że nie wiedziała, że nie pomyślała, że przecież nie tak miało być, bo chciała dobrze a wyszło jak zwykle.

W czasie kryzysu, gdy państwo PiS z niczym sobie nie radzi, potrzebna jest mądra opozycja, wytykająca i obnażająca wszystkie niedostatki marnej intelektualnie władzy. Tylko skąd ją wziąć, bo coś mi się zdaje, że od tej zapłakanej łamagi niewiele już możemy wymagać, choćby próbowała stanąć na głowie. A poza tym czy można zaufać komuś, kto w tak trudnych czasach myśli przede wszystkim o własnych kieszeniach? Bo nie powiecie przecież, że głosowaliście za podwyżką dla dobra kraju.

 

Dodaj komentarz